Historia rozwoju Łodzi jest nietypowa dla Polski, wręcz nieco amerykańska. Od rolniczego miasteczka w ciągu kilku dekad XIX wieku rozrasta się do prężnego ośrodek przemysłowego, tygla kulturowego, w którym pod koniec wieku na gorąco kształtuje się nowoczesne społeczeństwo. O fenomenie Łodzi przemysłowej rozmawiam z prof. Kamilem Śmiechowskim, historykiem z Uniwersytetu Łódzkiego.
Poznaj nasze wydawnictwo:
https://radionaukowe.pl/wydawnictwoKup książki:
https://wydawnictwoRN.plKod na audiobooki: sluchamRN
Zostań Patronem:
https://patronite.pl/radionaukoweWesprzyj jednorazowo:
https://suppi.pl/radionaukowePomysł na założenie osady fabrycznej w Łodzi (ale i innych pobliskich miastach, np. w Zgierzu czy Gostyninie) narodził się, gdy tereny te były częścią Królestwa Kongresowego, autonomicznego organizmu w ramach Cesarstwa Rosyjskiego. Kongresówka była słaba gospodarczo, władze rozglądały się więc za możliwościami wzmocnienia, a przemysł włókienniczy wymagał stosunkowo niewielkich nakładów inwestycyjnych. Kongresówka miała też armię z dużym zapotrzebowaniem na tkaniny. Jedną z najważniejszych postaci tamtego okresu jest Rajmund Rembieliński, osobiście odpowiedzialny za początkowy rozwój Łodzi (ale i innych osad, co już nie wyszło mu tak spektakularnie).
W 1821 r. tuż obok maleńkiego miasteczka Łódź wytyczono więc nowoczesne Nowe Miasto (jego osią została słynna do dziś ul. Piotrkowska), przemysłową osadę Łódka oraz teren pod budowę wielkich zakładów przemysłowych nad rzeką Jasień – sam Stanisław Staszic zachwycił się warunkami hydrologicznymi Łodzi! Do pracy sprowadzono osadników, którzy pochodzili z różnych części Europy (Niemcy, Czechy, Śląsk, Holandia), ale łączyło ich jedno. – To są raczej ludzie przynależni do kultury niemieckojęzycznej – opowiada historyk.
Od połowy XIX wieku następuje ogromna migracja polskiej ludności wiejskiej do Łodzi, zmienia się struktura narodowościowa. Polaków jest mniej więcej 50%, to głównie robotnicy i inteligencja (np. adwokaci). Około 30% mieszkańców stanowią Żydzi, zaś Niemcy to 20%.
Charakterystyczne dla miasta jest ogromne rozwarstwienie społeczne. W ciągu parudziesięciu lat utrwaliły się fortuny kilku fabrykantów, najsłynniejsi to Karol Scheibler i Izrael Poznański. Państwo uprawia w Łodzi daleko idący leseferyzm: nie ma publicznych szkół czy szpitali, nawet tramwaj miejski to prywatny biznes. Organizacją ochronek i opieki zdrowotnej dla robotników zajmują się fabrykanci. Ci sami, którzy jednak oszczędzają na wypłatach. Budują domy dla robotników, w których jest miejsce tylko dla nielicznych, najlepiej wykwalifikowanych. Pozostali wiążą koniec z końcem, wynajmując w mieście pokoik (lub nawet łóżko na zmiany!). Panuje przeludnienie, robotnicy zarabiają marnie. – Mamy do czynienia z miastem, które jest na pewno tykającą bombą zegarową – wskazuje mój rozmówca.
A jednocześnie jest magnesem, bo warunki do życia i tak są lepsze niż na biednej, przeludnionej wsi. Kształtuje się tu zupełnie inna społeczność: niezależna, mniej patriarchalna, otwarta i przystosowująca się do zmian. Kiedy tylko warunki polityczne zmieniają się na bardziej korzystne, w dwudziestoleciu międzywojennym następuje błyskawiczny rozwój społeczno-cywilizacyjny.
W odcinku usłyszycie też, jak to jest z wielokulturowością Łodzi, gdzie możecie dziś znaleźć pozostałości dawnych potęg fabrykanckich, dlaczego w latach 70. XX wieku włókniarki pracowały na angielskich maszynach z początku XIX wieku, jakie amerykańskie cechy przejawiają mieszkańcy współczesnej Łodzi oraz za co obrywa się Reymontowi. Gorąco polecam!Odcinek jest efektem XIII podróży Radia Naukowego, rzecz jasna do Łodzi. Łącznie przywieźliśmy dla Was pięć rozmów.